Dzisiejszym artykułem „Moja droga – Przygoda ze światłem” zaczynamy cykl wpisów jednego z właścicieli firmy Hanoo biokominki. Dowiecie się między innymi: jak zaczęła się przygoda ze światłem, o narodzinach fascynacji tematem biokominków oraz co najważniejsze o chęci dzielenia się przyjemnym ciepłem.

Po przeczytaniu tego wpisu zdacie sobie sprawę, że firma nie jest prowadzona przez przypadkowych ludzi lecz przez osoby, która z pasją i zaangażowaniem podchodzą do tego co robią i czym się zajmują.

„Moja droga – Przygoda ze światłem”

Mam na imię Lech

Moje początki w pracy ze światłym rozjaśnianiem ludzi i miejsc zaczęła się podczas pracy w telewizji. Pracowałem w TVP w oddziale w Białymstoku i byłem tam potocznie mówiąc „oświetleniowcem” – osobą od światła. Humorystycznie mogę powiedzieć „byłem światłą osobą”. Na poważnie moją rolą było doświetlanie różnymi rodzajami światła planu zdjęciowego przy pomocy odpowiednich kolorowych filtrów i różnego rodzaju mocy żarówek w lampach. Biegałem za operatorem kamery czy to podczas nagrywania zdjęć w terenie wyjazdowych czy to na planie w studiu telewizyjnym. Odpalałem światła najbardziej odpowiednie do warunków w jakich się znajdowaliśmy i doświetlałem twarze rozmówców, często przy tym rażąc ich blaskiem światła po oczach. Wszystko po to, aby widzowie oglądający zmontowane materiały mieli jak najlepszy obraz i widoczność.

Nikt nie lubi być pokazany w złym świetle więc miałem w ekipie reporterskiej bardzo ważną i potrzebną rolę, którą bardzo lubiłem. Światło to bardzo ciekawy i pasjonujący temat. Pytanie co będzie widać jak zgasną wszystkie światła? Nic. To kolor i blask słońca sprawia, że nie poruszamy się po omacku, mamy siłę i energię. Latem dodatkowo słońce przyjemnie grzeje i jest ciepło. Możemy paradować w strojach kąpielowych po plaży, regenerować siły i odpoczywać. Łapać naturalną witaminę D z promieni słonecznych. Marszczyć oczy od siły blasku światła dobiegającego od słońca. W chwilach gdy tego słońca brakuje a w Polsce jest to dość długi okres jesienno-zimowy, zaczynamy dogrzewać się innymi formami ciepła i światła. Naturalne słońce zastępuje sztuczne oświetlenie w naszych domach i miejscach pracy a brak ciepła słonecznego zastępują najczęściej grzejniki. Niektórzy mogą sobie pozwolić na wprowadzenie ciepła i blasku ognia z kominków tradycyjnych opalanych drewnem. Przy okazji mają też przy tym sporo wysiłku fizycznego i trochę zabawy.

Pewnego dnia na mojej drodze spotkałem się ze zjawiskiem nowoczesnej formy żywego ognia i możliwości wprowadzenia go do życia ludzi i to nie tylko do ich domów ale i mieszkań w blokach, apartamentów, tarasów, ogrodów zimowych, biur, restauracji, hoteli, spa i innych przestrzeni życiowych. Tym zjawiskiem były biokominki. Żywy ogień bez dymu, popiołu, bez zapachu. Całkowicie ekologiczny i bezpieczny dla zdrowia. Kolokwialnie mówiąc: zajarałem się tym. To była miłość od pierwszego rozpalenia i ciągle mam motyle w brzuchu jak zajmuję się tą materią na co dzień a jest to już przeszło 6-7 lat. Dalej hajcuje we mnie uczucie do biokominków i chęć podzielenia się tym z innymi ludźmi. Ciągle podgrzewa mnie myśl, że tak mało osób wie w ogóle o istnieniu biokominków. Ciągle trafiają do nas osoby, które nie wiedzą co to właściwie jest biokominek, do czego służy, jakie są rodzaje i możliwości. Zaś sposobów na wprowadzenie żywego (czerwonego, pomarańczowego, żółtego, złotego) płomienia, który wpływa na wiele czynników poprawy życia jest ogromna ilość. W szczególności w okresach jesienno-zimowych kiedy jest szaro, buro i ponuro. Jest brak ciepła i kolorów słońca co sprawia, że brakuje sił. Nie ma gdzie regenerować się po zmaganiach w pracy, nie ma sprzyjających warunków do odpoczynku i regeneracji. Natomiast biokominki oczyszczają, napełniają nową energią i przyjemnie ocieplają. Dają poczucie bliskości, radości i szczęścia. Ogień był z nami od początku a za sprawą biokominków może dalej być przy nas blisko. Przybrany w nowoczesny design i dopasowany do indywidualnych potrzeb i gustów.

Hanoo Biokominki – Dzielimy się ciepłem

Lech Hanusiak
„Pan Kominek”